Antypolonizm (także: polonofobia) – termin określający zbiorowo wszelkie uprzedzenia, dyskryminację, niechęć i postawy wrogości wobec Polaków. Historycznym odpowiednikiem antypolonizmu jest polakożerstwo, określenie używane w XIX w. wobec antypolskiej polityki Ottona von Bismarcka.
Historia pojęcia
Termin „antypolonizm” używany jest sporadycznie od początku XX wieku (pojawia się m.in. w pracy prof. Franciszka BujakaLa question Juive en Pologne z 1919) przez analogię do antysemityzmu. Określenia antypolonizm w kontekście wyniszczenia biologicznego Polaków wielokrotnie używali niemieccy naziści w okupowanej Polsce. Hans Frank w podsumowaniu swojej wypowiedzi na temat przebiegu akcji AB w Generalnym Gubernatorstwie stwierdził: „Nadal będziemy stać na stanowisku zdecydowanie antypolskim.”[1] Antypolonizm z antysemityzmem powiązał także Edmund Osmańczyk w wydanej w 1947 roku książce Sprawy Polaków[2]. Używany także m.in. przez Jana Józefa Lipskiego w analogicznym kontekście w latach „Solidarności”[3]. Na początku lat 90. termin „antypolonizm” pojawił się w polskiej publicystyce prawicowej i skrajnie prawicowej jako odpowiedź na oskarżenia o antysemityzm ze strony środowisk żydowskich. Określenie zyskało popularność w trakcie sporu o pogrom w Jedwabnem[4].
Obecnie termin „antypolonizm” funkcjonuje w obiegu językowym: używany jest powszechnie w prasie, pojawia się w oficjalnych dokumentach polskiego Sejmu[5] i Episkopatu[6].
Znaczenie terminu
Źródła antypolonizmu należy upatrywać w polityce germanizacji i rusyfikacji prowadzonej przez zaborców. Otto von Bismarck, premier Prus i późniejszy kanclerz Rzeszy, powiedział o Polakach: „Bijcie Polaków tak długo, dopóki nie utracą wiary w sens życia. Współczuję sytuacji, w jakiej się znajdują. Jeżeli wszakże chcemy przetrwać, mamy tylko jedno wyjście – wytępić ich”[7]. Według późniejszej teorii nazistowskiej Polacy należą do kategorii podludzi niezdolnych do samodzielnego rządzenia. Dyrektywa nr 1306 Ministerstwa Propagandy Rzeszy z dnia 24.10.1939 roku nakazywała oficjalne traktowanie Polaków jako podludzi – „Musi stać się jasnym dla każdego w Niemczech, nawet dla ostatniej dojarki, że polskość jest równoznaczna z podczłowieczeństwem. [...] Trzeba to robić do czasu aż każdy obywatel Niemiec będzie miał zakodowane w swojej podświadomości to, że każdy Polak, nieważne czy robotnik, czy intelektualista, powinien być traktowany jak robactwo.”[8][9][10][11]. Niemcy po wyniszczeniu elit intelektualnych narodu polskiego planowali z kilku milionów Polaków uczynić niewolników, a resztę poddać eksterminacji. Niemieccy naziści dokonali w tym celu na terenie okupowanej Polski szeregu zbrodni, w których uczestniczyła SS oraz Wehrmacht, z których najważniejsze to Intelligenzaktion i Akcja AB. Przykładem jest Generalny Plan Wschodni, w którym planowano wyniszczenie i wysiedlenie większości ludności słowiańskiej aż po Ural. W okupowanej Polsce rozpoczęto ją wysiedleniami ludności Zamojszczyzny[12].
Antypolonizm często opiera się na stereotypach etnicznych, prowadzących do zachowań dyskryminacyjnych i odbieranych jako krzywdzące. Posługujący się tym terminem publicyści, politycy i duchowni sięgają po niego najczęściej w kontekście incydentów, znamionujących niechęć do Polaków (fizyczne ataki ze względu na narodowość[13], „Polish jokes”, stereotypowe zdania o Polakach w zagranicznych mediach, przekłamania sformułowania w rodzaju „polskich obozów zagłady”)[14][15].
Polskie społeczeństwo, Polacy jako naród, wreszcie państwo polskie od setek lat zarzucane jest rozmaitymi oskarżeniami. A za tymi oskarżeniami idą czyny. Czyny niekiedy tak radykalne, że prowadzące wprost - powiedzmy sobie to szczerze, nie owijając w bawełnę - do ostatecznego zakończenia kwestii polskiej. [...] Tymczasem Polacy i polskie państwo bronią się atawistycznie a nie rozumowo. I przez to ta obrona nie zawsze jest skuteczna, a najczęściej po prostu jest skrajnie nieskuteczna.[...]
Zawsze byłem stronnikiem polskiej idei, nawet wtedy, gdy moje sympatie opierały się wyłącznie na instynkcie (…) Moja instynktowna sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem ciągłych oskarżeń miotanych przeciwko niej; i – rzec mogę – wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. Doszedłem mianowicie do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczejduszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznejpolityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku, obok powyższych właściwości, namiętną nienawiść do Polski. Nauczyłem się oceniać ją na podstawie tych nienawistnych sądów – i metoda okazała się niezawodną.
Byłem na Galapagos, przemierzyłem Andy, Kordyliery i dziki Ural, poznałem nurt Amazonki i rajskie wyspy oceanu, słowem, objechałem cały świat dokoła, świat pełen cudów natury i monumentalnych krajobrazów... W Polsce byłem kilka razy. Wyznam jednak, że nigdzie nie czułem się tak dobrze, jak w Milanówku, serdecznie podejmowany przez gościnnych mieszkańców tej małej osady...”
W moich wędrówkach w początkach drugiej wojny światowej zdarzyło mi się, co prawda na bardzo krótko, być w Związku Sowieckim. Czekałem na pociąg na stacji jednego z wielkich miast Ukrainy. Był to olbrzymi gmach. (…) Marmurowe schody pełne były śpiących nędzarzy; ich nagie nogi wyglądały z łachmanów, chociaż była to zima. Z góry nad nami głośniki ryczały propagandowe hasła. Przechodząc zatrzymałem się, nagle czymś tknięty. Pod ścianą umieściła się rodzina chłopów: mąż, żona i dwoje dzieci. Siedzieli na koszykach i tobołach. (…) Mówili ze sobą przyciszonymi głosami po polsku. Patrzyłem na nich długo i nagle poczułem, że łzy płyną mi po policzkach. I to, że właśnie na nich zwróciłem uwagę w tłumie, i moje gwałtowne wzruszenie były spowodowane ich zupełną innością. Była to ludzka rodzina, jak wyspa w tłumie, któremu czegoś brakowało do zwyczajnego, małego człowieczeństwa. Gest ręki nalewającej herbatę, uważne, delikatne podanie kubka dziecku (…) ich odosobnienie, ich prywatność w tłumie – oto co mną wstrząsnęło.
↑Zbigniew Musiał, Bogusław Wolniewicz: Ksenofobia i wspólnota. ANTYK Marcin Dybowski, 2011, 9788386482869; Jedną z tez jakie stawiają autorzy jest twierdzenie, że przeciw Polsce toczy się wielka kampania propagandowa, podstawiająca Polaków zamiast Niemców jako winnych zagłady Żydów.