W górach szaleństwaW górach szaleństwa (ang. At the Mountains of Madness) – horror science fiction amerykańskiego pisarza H.P. Lovecrafta, napisany w 1931 r., wydany po raz pierwszy w 1936 r. w odcinkach na łamach miesięcznika Astounding Stories. Wymieniany wśród najlepszych utworów Lovecrafta, nawiązuje do mitologii Cthulhu[1]. Pierwsze polskie wydanie ukazało się w 1990 r. w tłumaczeniu Michała Wroczyńskiego, nakładem wydawnictwa As-Editor[2][3]. GenezaLovecraft od wczesnych lat zainteresowany był wyprawami na Antarktydę, jednak do napisania W górach szaleństwa skłoniło go prawdopodobnie prozaiczne wydarzenie. W listopadowym numerze Weird Tales z 1930 r. ukazało się opowiadanie A Million Years After autorstwa Katharine Metcalf Roof, o prehistorycznym jaju, z którego wykluł się dinozaur. Rozzłościło ono pisarza – ponieważ od lat przekonywał Franka Belknapa Longa do napisania historii opartej na bardzo podobnym zamyśle. Long twierdził, że podobne koncepcje tworzył już Herbert George Wells[3]. Lovecraft rozpoczął pisanie W górach szaleństwa w lutym 1931 r. i ukończył w marcu tego samego roku. Długość utworu wychodzi poza ramy opowiadania, dlatego często określany jest jako powieść albo minipowieść[4][5]. Fakt ten był powodem odrzucenia utworu w roku ukończenia przez Farnswortha Wrighta, redaktora Weird Tales. Pierwszy raz ukazał się w 1936 r. w odcinkach (luty–kwiecień) w miesięczniku Astounding Stories, publikującym literaturę science fiction[6][7]. W utworze Lovecraft nawiązuje do teorii ewolucji, której prywatnie był gorącym zwolennikiem. W opowiadaniu przedstawił fantastyczną wizję, w której ludzie wyewoluowali ze stworzonych przez Starsze Istoty shoggothów[8]. Tekst zawiera kilka odniesień do opowieści Edgara Allana Poe Przygody Artura Gordona Pyma, horroru osadzonego również na Antarktydzie. Wołanie pierwotnych istot „Tekeli-li!” zapożyczył właśnie z tego utworu. Lovecraft w W górach szaleństwa stwierdził, że to zawołanie jest imitacją dźwięków pochodzących z języka Starożytnych Istot, ponieważ shoggothy, stworzone przez nich, nie miały własnego języka[4][6][9]. Inspiracją w stworzeniu opowiadania były także himalajskie obrazy rosyjskiego malarza Nikołaja Roericha, które Lovecraft widział w Muzeum Nicholasa Roericha w Nowym Jorku[3][10]. FabułaW 1933 r. narrator, dr William Dyer, geolog z Uniwersytetu Miskatonic, przerywa milczenie na temat swoich doświadczeń i spostrzeżeń podczas wyprawy, którą prowadził kilka lat wcześniej, na Antarktydzie. Powodem tego jest planowana i szeroko nagłaśniana nowa misja w tamten rejon. Ujawniając dotychczas utrzymywane w tajemnicy informacje, ma nadzieję wstrząsnąć opinią publiczną i zapobiec wyprawie[9][11][12][13] . W skład ekspedycji, której William Dyer był kierownikiem, wchodziły poza nim jeszcze trzy osoby z Uniwersytetu: profesor Frank H. Pabodie, Lake z wydziału biologii, Atwood z wydziału fizyki oraz szesnastu pomocników – siedmiu absolwentów i dziewięciu mechaników. Wszyscy wypływają 2 września 1930 r. z Bostonu dwoma statkami, z załogami dowodzonymi przez J.B. Douglasa, dowódcę brygu „Arkham” i George’a Thorfinnssena, kapitana brygantyny „Miskatonic”. 26 października docierają do celu podróży – brzegów Cieśniny McMurdo u stóp wulkanu Erebus. 2 listopada na niewielkich łodziach uczestnicy ekspedycji docierają na Wyspę Rossa, gdzie rozbijają obóz[13] . Początkowo wyprawa zaczyna się obiecująco. Przy pomocy nowego urządzenia wiertniczego wynalezionego przez profesora Pabodiego badacze pobierają wiele próbek geologicznych i natrafiają na liczne skamieniałości. Planują zbadać terytorium tak daleko, jak tylko pozwoli na to jeden antarktyczny sezon. Mają działać głównie w masywach górskich i na płaskowyżu, na południe od Morza Rossa, w regionach zbadanych już wcześniej. Na zachodzie, w pobliżu Gór Królowej Aleksandry, Lake odkrywa osobliwy trójkąt, prążkowany odcisk, mający w najszerszym miejscu stopę średnicy. Naukowiec był przekonany, że ślad ten jest odciskiem jakiegoś ogromnego, nieznanego i niesklasyfikowanego dotąd organizmu, stojącego dość wysoko na drabinie ewolucji[13] . W związku z tym odkryciem 22 stycznia Lake wraz z 12 innymi mężczyznami udają się na północny zachód. Dyer pozostaje na miejscu wraz z resztą wyprawy i przygotowuje przeniesienie obozu na wschód. Po kilku godzinach biolog informuje przez radio, że jego grupa odkryła nieznane dotąd pasmo górskie, w górnych warstwach pozbawione śniegu, wyższe niż Himalaje. W związku z tym Dyer zmienia plan wyprawy i wraz z Pabodiem zaczyna przygotowania do przetransportowania w tamten rejon obozu[13][14]. Lake rozpoczyna wiercenia, podczas których odkrywa się wejście do jaskini, wydrążone przed ponad 50 milionami lat. W jaskini naukowcy znajdują czternaście skamielin nieznanego pochodzenia, których nie potrafią zidentyfikować. Lake określa je jako przypominające jedno ze stworzeń z pradawnych mitów, zwłaszcza Starsze Istoty opisywane w Necronomiconie. Każda ma ponad 2 m wysokości i wyposażona jest w błoniaste skrzydła. Osiem z nich znajduje się w nienaruszonym stanie. Członkowie wyprawy przewożą wszystkie okazy do tymczasowego obozu. W nocy Lake przeprowadza prowizoryczną sekcję jednej z uszkodzonych skamielin. Dokonane odkrycia, których nie potrafi w żaden sposób sklasyfikować, przywodzą mu na myśl opisy prehistorycznych przejawów kultu Cthulhu. Operator radiowy biologa przekazuje informacje Dyerowi. Po godzinie 4 nad ranem transmisja kończy się. Przez cały następny dzień próbuje się nawiązać kontakt z grupą Lake'a, ale bez skutku. Warunki pogodowe opóźniają misję ratunkową, do tymczasowego obozu Lake'a przylatuje samolot z zaopatrzeniem[9][13][14]. Obóz jest zniszczony, Lake, jego ludzie i psy, są znalezieni martwi. Brakuje jednego członka wyprawy, Gedneya i jednego psa. Odkryto przy tym, że wszystkie uszkodzone starożytne istoty są pochowane w kopcach śniegu, a kompletne okazy zniknęły. Maszyny wiertnicze są również zniszczone, co skutkuje brakiem możliwości kontynuacji ekspedycji. Wszyscy zgodnie przyjmują, że powodem przerażających wypadków było szaleństwo wzbierające w Gedneyu, jako jedynym przypuszczalnie ocalałym członku grupy Lake’a. 27 stycznia wszystkie samoloty docierają do starej bazy, a 28 stycznia zostają przetransportowane do Cieśniny McMurdo. Pięć dni później „Arkham” i „Miskatonic” z całą załogą i sprzętem na pokładach wpływają na Morze Rossa, opuszczając Antarktykę. Oficjalnie zostaje przyjęta wersja o huraganie niosącym zniszczenie i szaleństwie Gedneya[13] . Przygotowania do nowej ekspedycji Starkweathera i Moore’a, dysponującą lepszym od poprzedników sprzętem, sprawiają, że Dyer przerywa milczenie. Ma świadomość, że jeśli nie odwiedzie ich od tego – dotrą do centrum Antarktydy, odkryją to, o czym on już wie i doprowadzą do zagłady świata[13] . Geolog ma pełną świadomość, że zniszczenia jakie zastali w obozie, a także stan ciał ludzkich i zwierzęcych, nie mogły wywołać ani warunki pogodowe, ani domniemane szaleństwo członków grupy Lake'a. Podczas prac w obozie, Dyer wraz ze studentem Danforthem decydują się odbyć lot nad ogromnym pasmem górskim. Tam odkrywają płaskowyż, gdzie znajdują się ruiny prehistorycznego miasta, którego echa przebrzmiewają w legendach o starożytnych istotach i kulcie Cthulhu, a także w Necronomiconie[13] . Po wylądowaniu rozpoczynają eksplorację miasta. W budynkach na ścianach znajdują artystyczne płaskorzeźby, z których odczytują historię starożytnych istot. Istoty, które w czasach prehistorycznych zbudowały i zamieszkiwały to kamienne miasto, były stare i mądre, a pozostawione przez nich wyryte w kamieniu ślady przetrwały blisko miliard lat. Istoty te przybyły z kosmosu na Ziemię zanim pojawiło się na niej jakiekolwiek życie. Przez dłuższy czas istoty mieszkały w morskiej głębinie, gdzie budowały miasta i posługiwały się nieznanym nam źródłem energii, a ich wiedza naukowa i technologia przewyższały wiedzę ówczesnego człowieka. W morskich odmętach początkowo ze względów żywieniowych, a później z innych przyczyn, stworzyły całe ziemskie życie. Wyprodukowały też shoggothy – wielokomórkowe istoty protoplazmatyczne, które kontrolowano za pomocą hipnozy, czyniąc z nich idealnych niewolników. Kiedy zaginęła sztuka tworzenia nowego życia z materii nieorganicznej i Stare Istoty musiały poprzestać na kształtowaniu form już istniejących. Z czasem shoggothy rozwinęły własną inteligencję, przez co kilkakrotnie zbuntowały się przeciwko swoim panom. Dyer odczytuje też z płaskorzeźb o przybyciu innych rodzajów istot pozaziemskich, które walczyły ze starożytnymi istotami o terytorium na Ziemi. W ciągu milionów lat pradawni utracili zdolność latania w kosmos, zmieniał się też ich styl życia, przeradzając się w coraz bardziej dekadencki[13][14][15]. Dyer i Danforth odkryli, że pod miastem znajdują się ogromne podziemia, liczne tunele i ogromne sale. Podążając jednym z tuneli natrafiają na świeże ślady ciągnięcia ciężkich przedmiotów. Idąc za nimi odkrywają sanie, które zaginęły z obozu Lake, a także ciało Gedneya i martwego psa. Głębiej natykają się na ogromne, niewidome pingwiny albinosy. W końcu znajdują istoty, które rozmroził Lake przywracając je w ten sposób do życia. Ich ciała pozbawione są głów i pokryte oślizgłą materią o odrażającej woni. Obserwując martwe istoty dostrzegają białą mgłę poruszającą się w ich kierunku, pchaną jakby przez ogromną masę. Słyszą też dziwny melodyjny świergot Tekeli-li! Tekeli-li!, który wzbudza w nich ogromny strach. Rzucają się do ucieczki, pragnąc jak najszybciej wydostać się z podziemnych czeluści. Za nimi podąża stwór wydający ten dziwny dźwięk, niosący ze sobą straszliwy odór, jednak najbardziej przerażający jest jego wygląd – bezkształtna masa protoplazmy, obdarzona miliardami oczu w kształcie bąbli zielonkawego światła, formujących się i zanikających, rozsianych na przedniej powierzchni ciała. Skojarzenia obydwu badaczy od razu przynoszą na myśl shoggothy, o których dowiedzieli się z płaskorzeźb. W końcu udaje im się wydostać z podziemi i drogą powrotną przez gigantyczne komnaty i korytarze wymarłego miasta docierają do samolotu. Podczas lotu powrotnego Danforth spogląda za siebie, na miasto i dostrzega coś, co tak bardzo go przeraża, że nie chce o tym powiedzieć Dyerowi. Po przybyciu do obozu kończą porządkować obóz i załoga wraca bezpiecznie do cieśniny, gdzie wsiadają na statki. Dyer i Danforth nie wspominają słowem o tym co widzieli ani pozostałym członkom załogi, ani nikomu innemu po powrocie z ekspedycji[9][13] . W kulturzeZawarte w W górach szaleństwa pomysły przyczyniły się do spopularyzowania paleoastronautyki, pseudonaukowej koncepcji, mówiącej, że inteligentne istoty pozaziemskie odwiedzały Ziemię i kontaktowały się z ludźmi w czasach starożytnych i prehistorycznych[16][17]. Zwolennicy tej teorii sugerują, że kontakt ten wpłynął znacząco na rozwój współczesnej kultury, technologii, religii i biologii człowieka. Mitologia opisana w opowiadaniu miała też wpływ na poglądy szwajcarskiego pisarza i publicysty Ericha von Dänikena[18][19][20]. W 1971 r. hardrockowy zespół Blackfeather, o psychodelicznym zabarwieniu, nagrał płytę At the Mountains of Madness. W nagraniu uczestniczył 25-letni wówczas Bon Scott[6][21]. W 1982 r. reżyser John Carpenter zrealizował dla wytwórni Universal film Coś, opowiadający o inwazyjnym kosmicznym stworzeniu mającym zdolność całkowitego zniszczenia życia na Ziemi. Motyw naukowca, który podczas ekspedycji na Antarktydzie przeprowadza sekcję topniejących, na wpół zmienionych dziwnych ciał, wyraźnie nawiązuje do wyprawy Dyer'a[22][23]. W 2010 r. historia W górach szaleństwa została zilustrowana przez Iana Culbarda i wydana w formie komiksu[24]. Guillermo del Toro od lat stara się o ekranizację opowiadania Lovecrafta. W 2012 r. Ridley Scott wyreżyserował film Prometeusz, który zdaniem Toro, sprawił, że wymarzony projekt musiał odłożyć na długie lata. Obie historie są podobne i Hollywood nie zamierzał inwestować w bliźniacze superprodukcje[20]. W 2014 r. zespół post-blackmetalowy The Great Old Ones, z Bordeaux we Francji, nagrał płytę Tekeli-li opartą na tej powieści. W 2018 r. heavymetalowy zespół Crimson Day, z Tampere w Finlandii, nagrał płytę At the Mountains of Madness[6][25]. Francuski ilustrator i artysta koncepcyjny, François Baranger, zafascynowany twórczością H.P. Lovecrafta podjął się zilustrowania tej niesamowitej opowieści. W 2020 r. ukazało się w Polsce ilustrowane wydanie W górach szaleństwa z tłumaczeniem Macieja Płazy[12][22][26]. Przypisy
Bibliografia
Linki zewnętrzne |