Akcja „B”Akcja „B” – aresztowanie 199 ewangelikalnych duchownych przez organy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (MBP), które nastąpiło we wrześniu 1950 roku[1]. Jego celem było osłabienie ewangelikalnego protestantyzmu w Polsce poprzez likwidację tych Kościołów, które nie miały uregulowanego stosunku prawnego z państwem. Aresztowani pochodzili z trzech kościołów: Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego (ZKE), Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej (KChWE) i Zjednoczenia Kościołów Chrystusowych (ZKCh). 87 duchownych zwolniono w kilka dni po aresztowaniu, innych zwolniono po kilku miesiącach, szesnastu skazano na więzienie. Niektórych z nich objęła amnestia z 1952 roku. Aresztowania miały wpływ na poszerzenie ZKE w 1953 roku. Inwigilacja KościołówW latach 1950–1953 władze przeprowadziły szereg akcji wymierzonych w instytucje religijne – zarówno w Kościół katolicki, jak i wyznania ewangelikalne, które oskarżono o szpiegostwo i utrzymywanie kontaktów zagranicznych[2], a także w Świadków Jehowy[3]. W roku 1947 organy MBP zaczęły gromadzić informacje o działaczach Kościołów ewangelikalnych, z wyjątkiem Polskiego Kościoła Chrześcijan Baptystów[4]. Jednym z powodów akcji represyjnej było utrzymywanie kontaktów zagranicznych przez liderów owych Kościołów i przyjmowanie zagranicznej pomocy. Kontakty te posiadali również i baptyści, jednak baptyści byli zalegalizowanym ugrupowaniem, a pomoc zagraniczna była bardziej przejrzysta i nie wzbudzała podejrzeń[5][a]. W ramach inwigilacji kontrolowano korespondencję przychodzącą i wychodzącą z Polski. Również listy wysyłane przez współwyznawców do członków zarządów inwigilowanych Kościołów były kontrolowane[6]. Jeszcze w listopadzie 1946 roku zaczęto rozpracowywać kierownictwo Zjednoczenia Kościołów Chrystusowych (ZKCh). Założono sprawę agenturalnego rozpracowania pod kryptonimem „Fanatyk”. W kwietniu 1947 roku na działaczy KChWE założono sprawę pod kryptonimem „Opieka”. Lokalne urzędy BP zakładały sprawy przeciwko działaczom ewangelikalnym w rozmaitych częściach kraju[7]. Po pokazowym procesie bułgarskim z 1949 roku, w którym skazano 15 pastorów[8], Wydział V Departamentu V MBP postanowił aresztować czołowych działaczy ZKCh i ZKE. Przygotowano „Plan częściowej likwidacji sekt” który zakładał, że 16 marca o godzinie 21:00 nastąpią aresztowania 18 działaczy, 28 działaczy zamierzano przesłuchać i przeprowadzić rewizje u wszystkich 44 osób. Akcja miała objąć w sumie 10 województw i miasto stołeczne Warszawę[9]. Nie doszła jednak do skutku[10], ale natychmiast przystąpiono do systematycznego rozpracowywania „sekt”. 28 maja 1949 roku UBP Warszawa założył sprawę agenturalnego rozpracowania pod kryptonimem „Inżynier” na kierownictwo ZKE[11]. 7 czerwca Departament V MBP sporządził „Informację” dotyczącą ZKCh i ZKE[12]. Uznano, że Kościoły te „stanowią bazę wpływów imperializmu amerykańskiego i służą za kanał wywiadu amerykańskiego”. „Sekty” należy zlikwidować „celem zwężenia bazy wpływów USA i działania sieci obcych wywiadów”[13]. Odtąd Departament V MBP przygotowywał się do przeprowadzenia akcji likwidacyjnej[1]. Aresztowanie i zarzutyW nocy z 19 na 20 września 1950 roku przywódcy Kościoła zostali aresztowani przez organy MBP, zamknięto również wszystkie obiekty sakralne należące do Kościoła. Aresztowano 199 osób z Kościołów typu ewangeliczno-baptystycznego (tj. ZKE, KChWE i ZKCh) – nie tylko duchownych, ale także szczególnie aktywnych wiernych[14][b]. Ponadto zatrzymano do przesłuchania około 200 osób, przeprowadzono około 600 rewizji[1]. Najwięcej osób aresztowano w województwie katowickim (41 osób), a najwięcej rewizji dokonano w województwie bydgoskim (64 rewizji)[15]. Zarekwirowano kaplice, literaturę, śpiewniki i wyposażenie zborów. Mienie zarekwirowane w wyniku tej akcji w przeważającej części nigdy nie wróciło do właścicieli[16]. Wedle notatki, sporządzonej 2 października dla Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej przez funkcjonariusza UBP, aresztowano „ponad 200 płatnych funkcjonariuszy” o „szpiegowsko-białogwardzistowskim obliczu”, którzy reprezentują „sekty” stworzone w okresie międzywojennym przez „Departament MSWewn.”[17]. Według L. Jańczuka termin 19 września został wybrany dlatego, ponieważ 20 września działacze KChWE mieli dyskutować z działaczami Kościoła Metodystycznego o warunkach przyłączenia do tego Kościoła (metodyści mieli legalizację, a zielonoświątkowcy nie)[15]. Aresztowanym przedstawiono obszerną listę zarzutów. Przedwojenne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych miało jakoby założyć te „sekty” w celu „prowadzenia działalności wywiadowczo-dywersyjnej przeciwko ZSRR i ruchom narodowowyzwoleńczym”. Na Kresach Wschodnich miały zajmować się akcją „agitacyjno-propagandową na rzecz reżimu sanacyjnego” i miały pomagać w polonizacji tych ziem. Podczas okupacji niemieckiej sekty te miały przejść „na służbę wywiadu niemieckiego” i prowadziły szeroko zakrojoną działalność antyradziecką. Natomiast w okresie powojennym aktywiści owych sekt, których przedstawiano jako „szpiegów imperializmu anglo-amerykańskiego”[18], mieli nawiązać kontakty „ze swoimi ośrodkami dyspozycyjnymi w USA i Szwecji”[14]. Uzasadnienia dla aresztowań, jak i oskarżenia sformułowano w oparciu o doniesienia agenturalne tajnych współpracowników UBP[19]. Wśród informatorów UBP wyróżniał się Szymon Biliński („Żebrowski”) usunięty ze Związku Ewangelicznych Chrześcijan jeszcze w roku 1947, który zarzucał Ludwikowi Szenderowskiemu oraz Jerzemu Sacewiczowi, liderom dwóch ewangelikalnych Kościołów, sprzeniewierzenie się Ewangelii, działalność antyradziecką i wysługiwanie się anglo-amerykańskiemu wywiadowi[19]. Ponadto wykorzystano doniesienia Eugeniusza Kupskiego („Eagle”) i Kazimierza Najmałowskiego („Posłaniec”). Charakterystyki działaczy ewangelikalnych, zarówno te z roku 1949, jak i roku 1950, opierały się na doniesieniach tej trójki. Pozostali informatorzy byli nisko oceniani, zarzucano im nieszczerość i niechęć do współpracy. W ich charakterystykach pojawiają się zarzuty, że nie informują o szkodliwej działalności sekty, „pomimo iż mają po temu możliwości”[20][21]. 1 października 1950 roku w areszcie pozostawała 112 osób[22]. Niektórych wypuszczono po kilku miesiącach. W styczniu 1951 roku w areszcie trzymano 65 osób, z których połowę zwolniono w marcu[23]. Wobec najbardziej podejrzanych, gromadzono „dowody”[24]. Byli to m.in.: Jerzy Sacewicz, Mikołaj Korniluk, Bolesław Winnik, Teodor Maksymowicz, Aleksander Rapanowicz, Franciszek Januszewicz, Józef Mrózek, Sergiusz Waszkiewicz[25]. Franciszek Więckiewicz ze względu na wiek oraz stan zdrowia został zwolniony w styczniu 1951 roku[26]. Duchownym zarzucono prowadzenie szerokiej kampanii antyradzieckiej, krytykę władzy ludowej, krytykę spółdzielni produkcyjnych. Wskazywano na dwie najbardziej zaangażowane w tej akcji osoby – Władysława Kołodzieja i Teodora Maksymowicza[14]. 6 października 1950 roku Jan Onacik przygotował wytyczne, według których miało być prowadzone śledztwo. Należało uzyskać dane o współpracy politycznej z reżimem sanacyjnym, współpracy z „dwójką”, współpracy z niemieckim okupantem, współpracy z obcym wywiadem po II wojnie światowej. Wytyczne zostały rozesłane do wojewódzkich urzędów bezpieczeństwa publicznego[27]. Proces i uwięzienieUrząd Bezpieczeństwa Publicznego wzorował się na procesie bułgarskim z 1949 roku i zamierzał przygotować pokazowy proces[28], jednak duchowni, pomimo stosowania tortur w więzieniach i zastraszania, nie przyznali się do stawianych im zarzutów[29]. Śledztwo prowadzone było w nieudolny sposób, a płk Józef Różański w raporcie z 7 lipca 1951 roku dla gen. Romana Romkowskiego stwierdził, iż „nie wyjaśniono z podejrzanymi ani jednego zasadniczego zagadnienia”[17]. W tej sytuacji zrezygnowano z pokazowego procesu[28]. Według Ryszarda Michalaka wszyscy przed opuszczeniem aresztu podpisywali oświadczenie o braku pretensji wobec UBP[24]. Szesnaście osób skazano na więzienie[30]. Paweł Lindner i Henryk Jarząbski zostali skazani na kilkumiesięczne więzienie (odpowiednio 9 i 6 miesięcy) ze względu na przechowywanie broszury Co nas czeka?, wydanej w 1930 roku[31]. Stanisław Krakiewicz został zatrzymany pod zarzutem prowadzenia „roboty wywiadowczej”, a skazany za „działalność antypaństwową”[32]. Ludwik Szenderowski został skazany na 9 lat więzienia ze względu na donosy Szymona Bilińskiego, rozległe kontakty ze współwyznawcami ze Stanów Zjednoczonych Ameryki, a zwłaszcza Piotrem Deyneką[33][34]. Maksymowicz skazany został na dwa lata pobytu w obozie pracy[35]. Sacewiczowi zarzucano handel dolarami, 21 lutego 1952 roku skazano go na 2 lata obozu pracy, 12 marca 1952 Korniluk został skazany na 4 lata więzienia, Winnik na 5 lat więzienia[36]. Sergiusz Waszkiewicz został skazany na 18 miesięcy więzienia, Kazimiera Nawrocka na 15 miesięcy więzienia, Stefan Osadca na 18 miesięcy więzienia, Józef Mrózek (junior) na 2 lata obozu pracy pod zarzutem szpiegostwa, Paweł Bakałarz (luteranin) został skazany na 11 miesięcy więzienia za handel obcą walutą na czarnej giełdzie[30]. Po wyborach parlamentarnych 1952 władze zdecydowały się uwolnić niektórych spośród skazanych na mocy trzeciej ustawy amnestyjnej[34]. W kwietniu 1953 roku na wolność wyszedł Sacewicz, Korniluk i Maksymowicz[37]. Władysław Kołodziej odsiedział pełny wyrok i wyszedł na wolność we wrześniu 1953 roku[38]. Bolesław Winnik również wyszedł we wrześniu 1953 roku[37]. Jako ostatni wyszedł na wolność Szenderowski, który został zwolniony 4 kwietnia 1955 roku[39]. RezultatSkala przedsięwzięcia przebiła represje wobec innych Kościołów chrześcijańskich. Dla porównania, przez cały 1950 rok organy MBP aresztowały 132 księży katolickich. Bardziej prześladowanym ugrupowaniem religijnym byli w owym czasie tylko Świadkowie Jehowy[40]. W wyniku represji rozwój wyznań ewangelikalnych został zahamowany[41], przy czym zastraszone zostały również i te ugrupowania, których duchownych nie aresztowano[42]. Zwłaszcza ZKCh ucierpiał w wyniku aresztowań. W styczniu 1950 roku kościół ten liczył 43 zbory, natomiast w marcu 1952 już tylko 24[43]. Część wiernych przeszła do tych kościołów, których nie objęły aresztowania. Przestał istnieć np. zbór chrystusowy w Orli, którego wierni przeszli do baptystów[44]. W Szczecinie na czas aresztowania Aleksandra Rapanowicza wierni uczęszczali do Kościoła metodystycznego (wrócili do zboru po uwolnieniu Rapanowicza)[45]. Wacław Kołodziej, redaktor naczelny „Jedności” w latach 1948–1950, po uwolnieniu w 1953 roku przeszedł z ZKCh do metodystów[46]. Władze zakładały, że w wyniku aresztowań osłabią, a może nawet doprowadzą do likwidacji wspólnoty religijne dotknięte represjami[47]. Te jednak nie zaprzestały działalności, m.in. ze względu na zasadę „powszechnego kapłaństwa”, to znaczy przejęcie odpowiedzialności za Kościoły przez wiernych niebędących duchownymi[48]. Władze bezpieczeństwa dokonywały błędnych ocen odnośnie do skutków aresztowań, np. w woj. białostockim oceniano, że aresztowania niczego nie zmieniły, tymczasem część wiernych przeszła do innych kościołów i mniejsza liczba osób przystępowała do chrztów[49]. Według Jana Mironczuka, zajmującego się historią polskiego ewangelikalizmu w XX wieku, aresztowania zahamowały na kilka miesięcy funkcjonowanie Kościołów i dopiero wiosną 1951 roku życie religijne zaczęło wracać do represjonowanych „sekt”[32]. Ostatecznie władze zgodziły się na istnienie ewangelikalnych Kościołów dotkniętych aresztowaniami, ale postanowiły je kontrolować[50][51]. Decyzję o zgodzie na funkcjonowanie tych Kościołów Urząd do Spraw Wyznań podjął w lipcu 1952 roku, pod warunkiem jednak, że się połączą w jeden Kościół[52]. Część aresztowanych, m.in. Sacewicz i Korniluk spotkali się w celach z katolickimi duchownymi (Zygmunt Kaczyński, Kajetan Raczyński, Beniamin Piotr Domaradzki). Więzienie zbliżyło ich do siebie ekumenicznie[53]. Zbliżyła też do siebie ewangelikalne Kościoły (Teodor Lewczuk z ZKCh zapewniał Jakuba Kozaka z KChWE: „Teraz, jak wyjdziemy, to będziemy razem”)[54]. Krakiewicz pod wpływem przeżyć w więzieniu (1950–1952) przeszedł na pozycje lojalistyczne wobec władz komunistycznych i był odtąd gwarantem właściwego z punktu widzenia władz kursu politycznego Kościoła[55]. Władze wyznaniowe zobowiązały niektórych zwalnianych z KChWE i ZKCh do działań na rzecz poszerzenia ZKE[25]. Paweł Bajeński przeszedł podobną metamorfozę co Krakiewicz[56]. Pod nieobecność uwięzionego Jerzego Sacewicza (przeciwnika wejścia do ZKE) doprowadził do tego, że ZKCh znalazł się w strukturach ZKE[57]. Z kolei Józef Czerski, wieloletni prezes KChWE, przed aresztowaniami był przeciwnikiem wejścia do ZKE, natomiast po wyjściu na wolność nakłaniał zbory KChWE do przystąpienia do ZKE[58]. W latach 1952 i 1953 odbyły się dwie Konferencje Porozumiewawcze, których celem było poszerzenie ZKE[59]. Pod wpływem aresztowań Chrześcijańska Wspólnota Zielonoświątkowa zdystansowała się wobec chrześcijan wiary ewangelicznej i przekształciła w odrębną denominację[60]. W wyniku akcji UBP zwerbowało pewną liczbę informatorów. Dostarczane przez nich później informacje miały jednak niewielką wartość operacyjną[61]. Agentura ta została niemal w całości wyrejestrowana w końcu 1956 roku. MBP do końca swego istnienia nie przyznawało się, że aresztowania były błędem[62]. Pamięć wydarzenia i jego wpływ na potomnychW czasie Polski Ludowej aresztowania były znane niemal wyłącznie w środowisku ZKE, a wiedza o nich była przekazywana w formie ustnej[63]. Publikacje z czasów PRL-u mówiły o nich jako o czasie próby, o „przyczynach zewnętrznych”, „przyczynach niezależnych”, „bolesnym doświadczeniu”. Dopiero w roku 1982 po raz pierwszy użyto słowa „aresztowania”. Autorem publikacji był Mieczysław Kwiecień. Poza środowiskiem ewangelikalnym akcja ta była słabo znana[64]. W środowisku ewangelikalnym pamięć wydarzenia stale była podtrzymywana i kultywowana. Po upadku komunizmu wykorzystywano je dla budowania własnej martyrologii, używano jako argumentu, iż środowisko ewangelikalne było prześladowane w czasach władzy PZPR. W środowisku zielonoświątkowym utrwaliła się opinia, że KChWE wszedł do ZKE pod wpływem owych aresztowań[59]. Po roku 2005 na wydarzenie to powoływano się w kontekście dyskusji o lustracji. Tomasz Terlikowski na łamach „Newsweeka” użył go jako argumentu, że ZKE był inwigilowany przez bezpiekę, ponieważ aresztowanym proponowano współpracę[65] . 27 marca 2007 roku Senat Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej sprzeciwiając się ustawie lustracyjnej z 18 października 2006 roku oraz ideologizacji życia społecznego powołał się na prześladowania Kościołów mniejszościowych w czasie PRL, w tym na uwięzienie i śmierć bpa Józefa Padewskiego z Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego, aresztowanie Metropolity Dionizego, zwierzchnika Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego oraz aresztowanie „199 duchownych Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego, Kościoła Chrystusowego i Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej”[66] . Zobacz teżUwagi
Przypisy
Bibliografia
Linki zewnętrzne
|