Wisielec (demon)Wisielec – istota demoniczna z wierzeń ludowych, najczęściej dusza człowieka powieszonego, strasząca po jego śmierci. Zjawy wisielców rozpoznawano zwykle po pętli ze sznura, którą nosiły na szyi albo trzymały w rękach[1]. Miały języki na wierzchu i wywrócone oczy[1]. Kołysały się na sznurach, albo siedziały na belkach w stodole lub na drzewie[1]. Niejednokrotnie straszyły o północy i ściągały przechodniów[1]. Przeważnie wisielcy dawali o sobie znać długo po swojej śmierci[1]. Bywało, że pozostając niewidocznymi dzwonili łańcuchami, albo wydawali odgłosy plucia[1]. Czasami wisielec powracał na miejsce swojego zgonu, zawsze o tej samej porze dnia, siadał na ziemi i płakał[1]. Jeżeli zdarzyło się, że wyraził on jakieś życzenie, to żyjący stosowali się do jego prośby[1]. Zjawy samobójcówSamobójcza śmierć przez powieszenie była uznawana za haniebną i „bezbożną”, zawsze sprowadzającą na duszę karę piekła[2]. Zmarłej w ten sposób osoby nie można było pochować w poświęconej ziemi[2]. Samobójca ściągał na całą miejscowość nieszczęście, dlatego jego zwłoki wzbudzały wielkie obrzydzenie[2]. Każdy, kto go dotknął, uważany był za nieczystego i godnego pogardy[2]. Ściągnięciem ciała zajmowali się zawsze przyjezdni[2]. Ciało samobójcy trzeba było wyciągnąć z chałupy przeciągając je pod progiem, a następnie zakopać poza terenem wsi, np. na rozstajach dróg, pod płotem cmentarza lub podrzucić mieszkańcom sąsiedniej miejscowości[2]. Tak potraktowany zmarły nie mógł zaznać spokoju[2]. ZwyczajeSznur, na którym się powiesił samobójca, był bardzo pożądanym i wszechstronnym talizmanem[2]. Dzielono go na drobne kawałki[2]. Temu kto nosił fragment sznura przy sobie, przysparzał on szczęścia i zdrowia[2]. Karczmarze wrzucali go do gorzałki, aby ten, kto jej wypije, zawsze wracał po drugą kolejkę[2]. Panny na wydaniu trzymały fragmenty liny w woreczku na szyi w nadziei, że któregoś z kawalerów uchwyci i już nie puści[2]. Zobacz teżPrzypisy
|