Wybory prezydenckie w Polsce w 1995 r. odbyły się 5 listopada (I tura) i 19 listopada (II tura). Wymagane ordynacją wyborczą 100 tys. podpisów dostarczyło Państwowej Komisji Wyborczej do 28 września 1995 18 kandydatów, lecz jeden z nich – Bolesław Tejkowski z Polskiej Wspólnoty Narodowej – nie został zarejestrowany, gdyż część jego podpisów PKW zweryfikowała negatywnie.
Aleksander Kwaśniewski – został kandydatem SLD 13 maja 1995. Na konwencji kandydata poparło 296 z 300 delegatów. Według sondaży dysponował elektoratem 20–25%[2]. Szefową sztabu Aleksandra Kwaśniewskiego została Danuta Waniek. Celem kampanii kandydata SLD było zatarcie historycznych podziałów oraz przekonanie niezdecydowanych, że nie będzie jedynie eksponentem interesów partii postkomunistycznej. Hasło wyborcze kandydata brzmiało: Wybierzmy przyszłość. Konsultantem kampanii był Jacques Séguéla. Początek kampanii miał miejsce na początku czerwca. Głównym celem kampanii była prowincja, na której znajdowało się wielu niezdecydowanych. Trasa objazdowa obejmowała miejsca, w których SLD zdobył dobre wyniki w wyborach parlamentarnych w 1993[2]. Podczas podróży autobusem „Kwak” odwiedził około 120 miejscowości (głównie małe miasteczka), jednocześnie unikał regionów nastawionych antykomunistycznie (m.in. województwa nowosądeckiego). Incydentalnie dochodziło do zakłóceń wieców wyborczych przez działaczy antykomunistycznych. Incydenty miały miejsce w Jastrzębiu, Lublinie, Stalowej Woli i Warszawie. Najpoważniejszą akcją negatywną wymierzoną w Kwaśniewskiego była Inicjatywa 3/4[3]. Aleksander Kwaśniewski zadał sobie także trud pozyskania głosów młodych wyborców. Wystąpił w teledysku piosenki zespołu Top One, w przygotowanej na kampanię piosence „Ole Olek!”. Telewizja przedstawiała zaś relacje ze spotkań i wieców[4]. Słuszności obranego sposobu prowadzenia kampanii potwierdziło zwycięstwo lidera SLD w prawyborach we Wrześni. Szef SdRP zdobył 48,8% głosów[4].
Lech Wałęsa – urzędujący prezydent, rozpoczynając kampanię, był w trudnej sytuacji. Na wiosnę 1995 cieszył się poparciem 5–10% badanych[5]. Wyniki uzyskiwane przez Lecha Wałęsę nie dawały mu szans na II turę wyborów, lepszy wynik uzyskiwali m.in. Jacek Kuroń i Hanna Gronkiewicz-Waltz. Słaby wynik w sondażach spowodował kolejny ostry atak Lecha Wałęsy na Józefa Oleksego za wywiad udzielony „Niezawisimijej Gazecie”, w którym wyraził chęć wzięcia udziału w 50. rocznicy zakończenia II wojny światowej[5]. Prezydent zagroził postawieniem premiera przed Trybunałem Stanu[5]. Akcja zbierania podpisów była prowadzona z naciskami służbowymi, m.in. w Nadwiślańskich Jednostkach Wojskowych i w wojsku. We wrześniu liczba zwolenników Lecha Wałęsy wynosiła 16%, zaś ostatni miesiąc kampanii przynosił wzrost o 3 pkt proc. co tydzień. Ostatnie przedwyborcze badanie dawało prezydentowi drugie miejsce z poparciem 29%[6]. Prezydent odrabiał straty także w symulacjach II tury. W sierpniu przegrywał z Aleksandrem Kwaśniewskim 29–43%, miesiąc później 32–38%, zaś w badaniu CBOS przeprowadzonym w dniach 6–9 października 37–41%. Tydzień później różnica wynosiła 40–39% na korzyść urzędującego prezydenta[6].
Hasło wyborcze prezydenta brzmiało: Kandydatów jest wielu – Lech Wałęsa tylko jeden. Kampania wyborcza skupiona była na zasługach prezydenta w walce z komunizmem oraz uznaniu, jakie budził na świecie, a także sukcesach w polityce zagranicznej (m.in. usunięciu wojsk radzieckich z Polski)[7]. Popularyzacji dokonań Lecha Wałęsy służyły konferencje prasowe. Podczas kampanii Lech Wałęsa starał się zmienić wizerunek polityka skłóconego z wszystkimi, czego wyrazem było ogłoszenie, że istotą drugiej kadencji będzie „gra zespołowa”. Złagodził także język i doprowadził do poprawy stosunków z niektórymi politykami prawicy[7]. W październiku podał rękę Janowi Olszewskiemu, którego wcześniej określił mianem „małpy z brzytwą”. Wydarzenie to spowodowało powrót części polityków, m.in. z ZChN, do obozu prezydenckiego[7]. Lecha Wałęsę popierało również Radio Maryja kierowane przez o. Tadeusza Rydzyka[7]. W sztabie Lecha Wałęsy narastały także konflikty pomiędzy sztabem wyborczym a kancelarią kierowaną przez Andrzeja Zakrzewskiego, prowadzeniu akcji wyborczej nie służył także konflikt pomiędzy Jerzym Stępniem a Jerzym Gwiżdżem prowadzący do niewpuszczania do siedziby sztabu wyborczego Jerzego Gwiżdża[8].
Jacek Kuroń – hasło wyborcze kandydata brzmiało: Kandyduję, bo zmiany są konieczne[8]. Kampania Jacka Kuronia była pełna perturbacji, gdyż będąc na czele rankingu zaufania miał on problemy wewnątrz własnego ugrupowania. Część polityków o orientacji prawicowej zdystansowała się od jego kandydatury. Niechęć części członków Unii Wolności była tak silna, że wywołała publiczną reakcję przewodniczącego Leszka Balcerowicza[8]. Reakcja przewodniczącego nie zdała się jednak na wiele i w kampanii uczestniczyła jedynie część członków UW. Konflikty wewnątrzpartyjne spowodowały, że poparcie wśród elektoratu UW wynosiło 35%[8]. Negatywnie na kampanię Jacka Kuronia wpłynęła majowa konwencja Unii Pracy, która wysunęła kandydaturę Tadeusza Zielińskiego. Działanie to przekreśliło możliwość popierania jednego kandydata przez polityków postsolidarnościowych o poglądach lewicowych. Początkowe sondaże dawały Jackowi Kuroniowi około 15% poparcia, lecz do początku października spadło do poziomu 6%[8]. Program kandydata docierał głównie do inteligencji. W sondażach przeprowadzonych wśród przedstawicieli wolnych zawodów w czerwcu i październiku uzyskał 32 i 33% poparcia[8].
Janusz Korwin-Mikke – kandydatura prezesa UPR została ogłoszona 1 kwietnia 1995 w czasopiśmie „Najwyższy Czas!”. Podczas kampanii głosił hasła prywatyzacji i reprywatyzacji, likwidacji biurokracji oraz zastąpienia armii poborowej zawodową. W kwestii bezpieczeństwa wewnętrznego postulował dobre wyposażenie policji i sądzenie przestępców przez sędziów z daleka od ich miejsca zamieszkania[9].
Prasa
Większość dzienników i gazet ogólnopolskich przewidywała, że wybory prezydenckie będą starciem pomiędzy Lechem Wałęsą a Aleksandrem Kwaśniewskim. Analiza przeprowadzona przez ośrodek badań prasoznawczych dowodziła, że najczęściej wspominanymi kandydatami byli Lech Wałęsa (645 razy) i Aleksander Kwaśniewski (591 razy). Trzecią w kolejności wymienianą osobą była Hanna Gronkiewicz-Waltz (389 razy), a czwartą Jacek Kuroń (308 razy)[5].
Pod względem województw w pierwszej turze głosowania Aleksander Kwaśniewski uzyskał największe poparcie w 33 spośród 49; największy odsetek padł województwie włocławskim, gdzie głosowało na niego prawie 52% okolicznych mieszkańców. Lech Wałęsa zdominował głosowanie w 16 innych województwach, a największym poparciem cieszył się województwie nowosądeckim – 61,16%, co było najwyższym współczynnikiem ze wszysztkich kandydatów we wszystkich województwach.
W drugiej turze wyborów o urząd prezydenta ubiegali się Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Sondaże przeprowadzone bezpośrednio po I turze wyborów wykazywały różnicę 1–2% głosów. Jednak większość ankietowanych (55%) była przekonana o zwycięstwie urzędującego prezydenta[10].
Kampania wyborcza uległa zaostrzeniu. Sztab wyborczy Lecha Wałęsy zaatakował Aleksandra Kwaśniewskiego za zatajenie nieukończenia studiów wyższych i obrony pracy magisterskiej. Aleksander Kwaśniewski oświadczył następnie, że obronił pracę na Uniwersytecie Gdańskim, czemu zaprzeczyły władze uczelni. Pomimo to minister sprawiedliwości skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o ustalenie pojęcia „wyższe wykształcenie”[5]. Kandydata SLD w negatywnym świetle postawiła sprawa zatajenia w deklaracji majątkowej akcji Towarzystwa Ubezpieczeniowo-Reasekuracyjnego „Polisa”[11]. Odpowiedzią sztabu Aleksandra Kwaśniewskiego było oskarżenie Lecha Wałęsy o niezapłacenie podatku od miliona dolarów, który otrzymał od firmy Warner Bros. Wiarygodność Lecha Wałesy starano się skompromitować sprawą oszusta-recydywisty Andrzeja Pastwy. Podając się za szefa komitetu wyborczego prezydenta, uzyskał on pomoc organizacyjną Komendanta Warszawskiej Policji[11].
Debaty
Przed drugą turą wyborów doszło do dwóch debat pomiędzy kandydatami. Debatę transmitowało Polskie Radio i Telewizja
Polska. Pierwsza z nich odbyła się 12 listopada. Tuż przed początkiem debaty kandydat SLD wręczył prezydentowi swoje oświadczenie majątkowe i zaapelował, aby prezydent uczynił to samo[10].
Podczas debaty Aleksander Kwaśniewski przedstawiał się jako człowiek kompromisu, natomiast Lech Wałęsa przypuścił atak na lidera SLD. Lechowi Wałęsie nie udało się osiągnąć celów, jakimi były pozyskanie wyborców Jana Olszewskiego oraz wyprowadzenie kontrkandydata z równowagi[10]. Po zakończeniu pierwszej debaty prezydent zareagował emocjonalnie na propozycję podania ręki Aleksandrowi Kwaśniewskiemu[12].
Podczas debaty 15 listopada prezydent był bardziej opanowany[12], mimo to nie zdołał jednak zniwelować skutków błędów z pierwszej debaty. Według badań CBOS 76% ankietowanych uznało, że Aleksander Kwaśniewski zachęcił ich do głosowania na siebie. Natomiast Lech Wałęsa zachęcił 27% badanych. Sytuację prezydenta pogorszył również brak możliwości głosowania przez Polaków za granicą[13].
Obwieszczenie Państwowej Komisji Wyborczej z 20 listopada 1995 o wynikach głosowania i wyniku wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w drugiej turze głosowania, przeprowadzonej w dniu 19 listopada 1995
W ponownym głosowaniu geograficzna mapa zwycięzców pozostawała prawie taka sama. Jedynym województwem, gdzie w porównaniu do pierwszej tury najwięcej ważnych głosów zdobył inny kandydat, było województwo siedleckie. Tam 5 listopada najwięcej głosów przypadło na Lecha Wałęsę, zaś 19 listopada wygrał Aleksander Kwaśniewski. W związku z tym kandydat lewicy uzyskał większe zaufanie wyborców w 34 województwach, podczas gdy dotychczasowy prezydent – w 15.
Po wyborach do Sądu Najwyższego na podstawie przepisów ordynacji wyborczej wyborcy zgłaszali protesty z powodu podania przez Aleksandra Kwaśniewskiego fałszywych informacji o swoim wykształceniu. Jedyny oficjalny dokument, jakim było obwieszczenie Państwowej Komisji Wyborczej, zawierało informację podaną przez Aleksandra Kwaśniewskiego, że posiada wykształcenie wyższe. Sąd Najwyższy w Izbie Administracyjnej, Pracy i Ubezpieczeń Społecznych uchwałą z 9 grudnia 1995 podjętą stosunkiem głosów 12:5[14] uznał, że nie mogło to wpłynąć na wynik wyborów, oddalił zgłaszane protesty, a wybory uznał za ważne.
↑Bogdan Borowik: Partie konserwatywne w Polsce 1989–2001. Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, 2011, s. 247. ISBN 978-83-227-3158-1.